Kiedy token spada o 90% w ciągu kilku minut, pojawiają się widły. Chociaż zanim spalmy scentralizowane giełdy na stosie, czy nie powinniśmy zadać kluczowego pytania: czy rzeczywiście była to wina scentralizowanych giełd? Niedawny krach tokena OM, powiązanego z projektem Mantra, wywołał furię wzajemnych oskarżeń, dzikich spekulacji i cyfrowych zamieszek w mediach społecznościowych. Podczas gdy niektórzy inwestorzy obwiniali giełdy za niezatrzymanie transakcji lub nieostrzeżenie opinii publicznej, inni zauważyli coś bardziej podejrzanego: portfele powiązane z osobami z wewnątrz projektu przeniosły znaczne sumy przed załamaniem. To nie jest dowód na wykroczenie, ale z pewnością wystarczy, by podsycić teorie spiskowe.
Za chaosem angażującym boty i uruchamiającym zabezpieczenia kryje się jednak kluczowa lekcja za wzajemnym obwinianiem się. Zagłębmy się w wiele ruchomych elementów tej złożonej historii jako przykład, aby dalej pogłębić nasze zrozumienie zmienności rynku, niewłaściwego wykorzystania dźwigni i strategicznego milczenia.
Historia gier w obwinianie
Świat krypto widział już ten film wcześniej: włączcie dramatyczną muzykę. Od implozji Terra Luna po fiasco FTX, scentralizowane giełdy często stają się głównym czarnym charakterem, gdy sprawy się psują, a te dwa wydarzenia były wystarczająco traumatyczne w 2022 roku. Jeśli zwrócisz większą uwagę na to, jak. Dowody pokazują, że te platformy były bardziej jak scenarzyści niż reżyserzy katastrofy.
W przypadku Luna to nie giełda złamała peg ani wyczyściła rezerwy—to był mechanizm samego projektu. Jednak nagłówki nadal krzyczały na giełdy, nie na kod. Giełdy z założenia działają jako rynki—nie jako kapoki ratunkowe. Nie tworzą tokenomiki ani nie oferują gwarancji przeciwko wadom projektu. Mimo to są widoczne, dostępne i łatwe do obwiniania, gdy pojawiają się straty.
Lekkomyślne likwidacje: Kto pociąga za spust?
Rozpiszmy to: gdy ktoś używa dźwigni w transakcji, pożycza pod zastaw swoich aktywów, aby pomnożyć potencjalne zyski i straty. Giełdy dostarczają narzędzia, ale to traderzy nimi władają. Gdy rynek się porusza, mechanizmy likwidacji uruchamiają się automatycznie, jak termostat reagujący na temperaturę. Nikt nie siedzi za przyciskiem oznaczonym "Zruj Moje Portfolio."
Więc gdy ludzie krzyczą o wymuszonej likwidacji, powinni pytać, kto zdecydował się na ryzykowną dźwignię w pierwszej kolejności. Obwinianie giełd za wezwania do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego to jak obwinianie siłowni za naciągnięty mięsień, gdy próbowałeś podnieść 300 funtów pierwszego dnia. To trudna prawda, ale osobista odpowiedzialność nie ma przycisku zwrotu.
Automatyczne wezwania do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego to systematyczne i terminowe wydarzenie, które ma miejsce okresowo i punktualnie. Czy zawsze skutkują ekstensywnymi likwidacjami? Nie, ale od czasu do czasu mogą, gdy większość dużych pozycji z wysoką dźwignią zostaje zlikwidowana, dalej rozpoczynając kaskadę wymuszonych likwidacji, gdy depozyty zabezpieczające są wzywane jeden za drugim, jak efekt domina, ale pomyśl o mniejszych elementach z tyłu, gdy pęd się buduje.
Pary handlowe i zgoda projektu
Każda para tokenów umieszczona na scentralizowanej giełdzie jest przeglądana i w większości przypadków zatwierdzona przez sam projekt. Twórcy tokenów są świadomi ryzyka i możliwości, które te pary tworzą. Jeśli konkretna para wydaje się niestabilna lub niespójna z celami projektu, giełdy często akomodują usunięcie, choć to rzadko się zdarza.
Dlaczego? Ponieważ wolumen obrotu to linia życiowa projektu. Mniejszy wolumen oznacza mniejszą widoczność i słabsze wsparcie cenowe. Żaden projekt nie chce tego rodzaju dymu. Więc nawet gdy sprawy stają się niespokojne, większość wybiera płynięcie z falą, zamiast wyciągnięcia wtyczki. W tym świetle giełdy nie działają w pojedynkę; tańczą z bardzo chętnym partnerem.
Zanim rozpocznie się ślepe obwinianie
Scentralizowane giełdy odgrywają rolę w kształtowaniu rynków krypto. Nie ma co do tego wątpliwości nawet w 2025 roku. Zapewniają płynność, dostęp i infrastrukturę. Nie kontrolują jednak na ogół psychologii traderów, decyzji projektowych ani efektu domina nadmiernie lewarowanych zakładów. Rozsądne jest też przyjęcie, że istnieją giełdy, które mogą pchnąć rynek na swoją korzyść, choć trudno byłoby rozróżnić takie działania bez wewnętrznych i bezpośrednich dowodów.
Powiedziawszy to, większe giełdy są zwykle zajęte radzeniem sobie z większymi problemami niż próby przemycenia swoich ninja operacji, aby zarobić szybko dolara czy dwa. Gdy token załamuje się z powodu kaskadowych likwidacji, prawdziwi winowajcy często są wbudowani w ciasto: słabe zarządzanie ryzykiem, milczące zespoły projektów i traderzy grający w ruletę finansową.
Prawda jest taka: giełdy zawsze mogłyby robić lepiej w kwestii przejrzystości i zabezpieczeń, ale nieuczciwe jest udawanie, że zorkiestrały krach z tajnej sali kontrolnej ze złowrogim śmiechem echującym w tle. W końcu może wszyscy powinniśmy przestać obwiniać scenę, gdy scenariusz był od początku wadliwy. Lub przynajmniej następnym razem nie pomijajmy sekcji ujawnienia ryzyka jak regulamin aktualizacji oprogramowania.
